>> Strona g��wna
SYLWETKA
>> Dzieci�ce lata
>> Gra�? Nie gra�?
>> Powojenne lata
>> Trener Or��w
>> Nowe Wyzwania
>> Czasy wielkich zmian
>> Ambasador futbolu
>> Ostatni mecz
POSCRIPTUM
>> Wydarzenia
>> im. Kazimierza G�rskiego
>> Ksi�garnia
>> Linki
W NASZYCH OCZACH
>> Fotografie
>> Wywiady
>> Artyku�y
>> Ksi�ga go�ci
>> Kontakt
|
|
Roman Rogocz by� Kazimierzem G�rskim gda�skiej Lechii
sobota, 9 lutego 2013 r.
To by� wspania�y cz�owiek. Prawdziwy lechista, kt�ry swoje �ycie po�wi�ci� bia�o-zielonym. Zawsze pogodny, u�miechni�ty. To Roman Rogocz, kt�ry w czwartek odszed� od nas. Mia� 86 lat. Rogocz to bez dw�ch zda� legenda Lechii. W 1948 roku awansowa� z bia�o--zielonymi pierwszy raz w historii do ekstraklasy. W krajowej elicie rozegra� 104 mecze i strzeli� 29 goli. W sumie w barwach Lechii zaliczy� 156 wyst�p�w, w kt�rych zdoby� a� 90 bramek. Po sko�czeniu kariery pi�karskiej pracowa� z m�odzie�� Lechii, a p�niej by� trenerem pierwszego zespo�u bia�o-zielonych. Poprowadzi� dru�yn� z �awki trenerskiej w 53 meczach, a w 1972 roku awansowa� z Lechi� do drugiej ligi. rarytasy takie jak koszulki na kt�rych autografy z�o�yli Leo Messi, Diego Maradona, Zbigniew Boniek, czy Kazimierz Deyna.
Dzi� ciep�o wspominaj� Rogocza jego wychowankowie i byli podopieczni, a obecnie tak�e szkoleniowcy.
- Dla nas to zawsze by� Pan Trener - m�wi Jerzy Jastrz�bowski. - I
to bez wzgl�du na to, kiedy by�my si� nie spotkali. Jestem wyrazicielem
naszej m�odej generacji, kt�r� wprowadza� do wielkiej pi�ki no�nej.
Pami�tam nasz awans do II ligi w 1972 roku.
- Ci�ko nam na sercu - nie ukrywa J�zef G�adysz. - O naszym
trenerze i wychowawcy mo�na m�wi� tylko ciep�e s�owa. Spotka�em si� z
trenerem Rogoczem, kiedy ca�� grup� zapisali�my si� do Lechii. To by�o w
1964 roku. Zdobywali�my tytu�y pod jego wodz�, a na
mistrzostwach
Polski junior�w w 1968 roku wprowadzi� nas do czo�owej czw�rki. W 1972
roku awansowali�my do II ligi, kiedy opar� pierwszy zesp� Lechii na
swoich wychowankach. Wtedy grali m.in.: Puszkarz, Jahn, Makowski,
G�ownia, G�rski, Zar�ba, Jastrz�bowski, Szcz�sny, S�abik. Nazwa�bym
Rogocza Kazimierzem G�rskim gda�skiej Lechii. To cz�owiek, kt�ry nas
kszta�towa�, nie tylko jako pi�karzy, ale te� jako ludzi.
Jak Rogocz zostanie zapami�tany?
- Jako cz�owiek bardzo pogodny - nie ukrywa Jastrz�bowski. - Oddany
temu, co robi�. Zawsze mia� dla nas czas, a na treningi przychodzi�o si�
z rado�ci�. Cieszy� si� autorytetem i by� symbolem wielkiej Lechii.
Pami�tam, jak prze�ywa�, kiedy w 1968 roku awansowali�my do fina��w mistrzostw Polski junior�w. Mieli�my zdoby� z�oto, a sko�czy�o si� na czwartym miejscu.
- Zapami�tam go jako wspania�ego przyjaciela i dobrego cz�owieka. By� dla nas
wzorem
pod ka�dym wzgl�dem. To by� wielki cz�owiek, ale jednocze�nie skromny - powiedzia� G�adysz.
- Jestem tak za�amany, �e ci�ko mi co� powiedzie� - m�wi ze �zami w
oczach Roman Korynt, jego kolega z boiska. - To by� fantastyczny
zawodnik, �wietny kolega, jeden z najwspanialszych pi�karzy. By�
przyk�adem dla wszystkich. Nie pali�, nie pi� alkoholu, by� prawdziwym
wzorem
sportowca.
G�adysz przypomina histori� jednego z trening�w w juniorach.
- Na g��wnej p�ycie trener Rogocz uczy� uderzenia zewn�trzn� cz�ci�
stopy. To by�y takie rogale, kt�re on nazywa� kufusami. To by�a jego
mocna strona. Ustawi� nas na rogu pola karnego, wszystko wyja�ni� i
trzeba by�o trafi� w okienko dalszego spojenia s�upka z poprzeczk�.
Potem powiedzia�, �e to nam poka�e i zawin�� takiego zewn�trzniaka, �e
nikt by si� nie powstydzi�. Pi�ka wyl�dowa�a w okienku, a w naszych
oczach zyska� olbrzymi szacunek - opowiada G�adysz.
Pogrzeb Romana Rogocza odb�dzie si� na cmentarzu Garnizonowym w Gda�sku we wtorek o godz. 12.30.
- Chcemy go tak�e uhonorowa� na pierwszym meczu w Gda�sku - powiedzia� Micha� Lewandowski, rzecznik prasowy Lechii.
�r�d�o: dziennikbaltycki.pl
|
|